czwartek

Trochę zwolniłam przystopowana narastającą falą upałów i burz. Ostatnio mam odczucie, że nastała pora deszczowa. Zamiast pięknego słońca unoszącego się na błękitnym niebie, mamy żar lejący się z nieba na przemian z ulewami, burzami i granatem nieba przecinanym wstęgą błyskawic. Dzisiaj kolejna burza zaskoczyła mnie w drodze do domu. Drobinki pisku wysmagały mi policzki i ręce. Wciąż mam wrażenie, że piasek zgrzyta mi pod zębami, a oczy szczypią po burzy piaskowej. Drogę przecięło mi powalone drzewo, ale zdążyłam przed pierwszymi kroplami deszczu schronić się w bezpiecznym zaciszu mojego domu. Po chwili ciemna tafla wody przysłoniła widok za oknem, po szybie przelewały się strugi deszczu, połamane gałęzie świszczały odbijając się od fasady domu z hukiem spadając na rosnące w oczach kałuże. Niebo przecinały iskrzące się zygzaki błyskawic w towarzystwie narastających odgłosów grzmotów. Sceneria iście z horroru. A ja próbując uspokoić dygoczące serce zanurzyłam dłonie we wciąż rosnącą kolekcję minerałów. Niezwykle kojąco ta czynność na mnie wpływa. Z ostatniej wyprawy po kamienie przywiozłam sznur Piasku Pustyni w połączeniu z Nocą Kairu. Kamień łączy w sobie niebo i ziemię. Dwa żywioły, które dzisiaj dały o sobie znać. Powstały z nich korale. Na efekty tej pracy jak i innych trzeba trochę zaczekać.Życzę wszystkim chociaż kilku dni bezdeszczowej pogody w słonecznej atmosferze

Brak komentarzy: